W ciemnościach pomiędzy poniedziałkiem a wtorkiem, na osiedlu przy ulicy Łyskowskiego 29/35, doszło do pożarów: płonęły śmietnik oraz trzy samochody. Zaniepokoiło to mieszkańców, bowiem jest to już kolejne powtarzające się zdarzenie tego typu w tym roku na tym konkretnym osiedlu. Czy za wszystkim stoi tajemniczy piroman?
Temat niejakiego „piromana z Rubinkowa” znów powraca na języki mieszkańców, jak zauważył pan Damian w jednym ze swoich postów. W jego opinii, ogień rozpala się w tych samych miejscach, co wcześniej, a dodatkowo dochodzą nowe lokalizacje. Ludzie tracą swoje pojazdy, a koszty interwencji straży pożarnej pokrywane są z naszych podatków. Te alarmujące sytuacje mają miejsce od kilku lat, lecz nie ma żadnych widocznych rezultatów działań policji. Mimo monitoringu osiedla, wydaje się on nieskuteczny – może z wyjątkiem sytuacji, gdy ktoś otwiera piwo na ławce czy spaceruje z psem. Wtedy natychmiast pojawiają się stróże prawa. Liczba osób poszkodowanych rośnie, a sprawcy nadal nieuchwytni.
Podobne zdarzenia miały miejsce również w ostatnich dniach. Nocą, pomiędzy 3 a 4 września, także doszło do pożarów trzech samochodów na ulicy Jamontta. Teraz na Łyskowskiego doszło do kolejnego incydentu – śmietnik i jeden samochód zostały doszczętnie spalone, a dwa inne pojazdy nadszarpnięte ogniem. Mieszkańcy mówią o narastającej psychozie i żądają od policji podjęcia bardziej zdecydowanych działań.
Rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji, Sebastian Pypczyński, potwierdza, że jest za wcześnie, by mówić o szczegółach prowadzonego postępowania. Przekazał nam jednak, że dowody z miejsca zdarzenia na ulicy Łyskowskiego zostały zabezpieczone przez policjantów około godziny 1 w nocy z poniedziałku na wtorek. Tak samo stało się przy wcześniejszym pożarze. Pomimo to, nie jest w stanie udzielić nam więcej informacji. Przewiduje, że oficjalne potwierdzenie czy doszło do podpałów powinniśmy otrzymać w najbliższych dniach.