Dawid Fijałkowski zmarł w wieku 34 lat. Właściciel kiosku, którego losy poruszyły serca wielu Polaków, zostanie pochowany dzisiaj, 31 lipca.
Przypomnijmy, że to właśnie my na łamach naszego portalu przed tygodniem opisaliśmy burzliwą historię Dawida i jego kiosku na ulicy Dziewulskiego. Aby rozpocząć swoją drogę jako przedsiębiorca, młody mężczyzna zdecydował się na zaciągnięcie pożyczki. Jednakże, już na początku swojej działalności spotkało go nieszczęście – kiosk został obrabowany przez złodziei.
Ten niefortunny incydent okazał się jedynie wstępem do dalszych niepowodzeń. Koszty utrzymania biznesu przy nikłych zyskach szybko zepchnęły Dawida w wir zadłużenia. Na szczęście mógł liczyć na wsparcie ze strony rodziny – jego ojciec, pan Roman, angażował się finansowo i fizycznie, aby pomóc synowi. Niestety równolegle do problemów finansowych doszły też kłopoty ze zdrowiem. Dawid zmagał się z ciężką chorobą – marskością wątroby, a w ubiegłym roku przeszedł operację przeszczepienia wątroby.
W ostatnim czasie stan zdrowia Dawida dramatycznie się pogorszył. Przez większość czasu przebywał w śpiączce w jednym z bydgoskich szpitali. Lekarze nie dawali mu dużych szans na przeżycie. W obliczu takiej sytuacji, pan Roman podjął decyzję o zamknięciu kiosku syna i sprzedaniu pozostałego tam towaru. Gdy informacja o tym trafiła do mediów i internautów, wielu z nich postanowiło niesieniepokojnie wesprzeć rodzinę Fijałkowskich. Sprawa skupiła na sobie uwagę mediów na skalę ogólnopolską.